Z Lwowa do Kijowa pojechałam pociągiem. Bilety zarezerwowałam przez internet. Jeszcze pociąg nie ruszył, a już zaczęły się problemy. Okazało się, że numery miejsc wywieszone na tabliczkach przy każdym przedziale różnią się od numerów umieszczonych na siedzeniach. Turyści jak turyści, ale nawet sami Ukraińcy nie wiedzieli, które są prawidłowe. Koniec końców okazało się, że należy siadać według informacji zawieszonej przy przedziale. Sam przedział nie różnił się od naszych polskich jeśli chodzi o komfort. Miał nawet dodatkową zaletę – kuszetki. To co mnie zdziwiło to fakt, że mimo zakazu, w pociągu można było palić papierosy. Wystarczyło wyjść z korytarza i stanąć przy drzwiach pociągu.

Do stolicy dojechałam późnym wieczorem. Kolejnego dnia rozpoczęłam zwiedzanie miasta. Kijów wyróżnia się pod względem architektonicznym – wiele miejsc olśniewa bogactwem, głównie za sprawą złotych kopuł, które dumnie sterczą nad miastem. Jednym z nich jest kompleks świątyń Ławra Peczerska wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Monastyr został założony na początku XI wieku. Gdy tylko przekroczyłam bramę kompleksu, poczułam się jakbym teleportowała się do zupełnie innego świata. Wśród szarych, zaniedbanych budynków kryje się plac pełen przepięknych cerkwi i klasztorów. W 2007 roku miejsce to zostało wybrane jako jeden z „Siedmiu cudów Ukrainy” na podstawie głosowania internautów i ekspertów. Po dziś dzień teren kompleksu zamieszkują mnisi. Być w Kijowie i nie zobaczyć Ławry Peczerskiej byłoby niewybaczalnym przewinieniem.

Największe wrażenie zrobił na mnie Sobór Uspieński, który jest klasztorem głównym. Sobór został zniszczony podczas II Wojny Światowej, a jego odbudowa rozpoczęła się w 1998 roku i trwała dwa lata.



Ławrę Peczerską można zwiedzać godzinami. Piękne cerkwie zdobione prawosławnymi ikonami, staroruski styl architektoniczny oraz przepych i bogactwo sprawiły, że jest to moje ulubione miejsce w Kijowie.
Kolejnym miejscem wartym uwagi jest pomnik Matki Ojczyzny – jest to dość często spotykany motyw w sowieckich miastach. Mierzący 102 metry posąg przedstawia kobietę z mieczem oraz tarczą z herbem ZSRR. Matka Ojczyzna ulokowana jest na terenie Muzeum II Wojny Światowej, gdzie zobaczymy również sprzęt wojskowy i sowieckie czołgi. Wstęp na teren kompleksu jest bezpłatny.
Jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w Kijowie jest monaster św. Michała Archanioła nazwany na cześć patrona miasta. Sam budynek robi ogromne wrażenie – błękitne ściany przeplatane złotymi zdobieniami i kopułami dodają mu niesamowitego charakteru. Monaster powstał pod koniec lat 90. XX wieku i jest kopią cerkwi zniszczonej w czasie wojny w 1937 roku. Jako ciekawostkę dodam, że właśnie w monasterze św. Michała Archanioła powstał tymczasowy szpital w czasie rewolucji na Majdanie.
Kolejną cerkwią wartą odwiedzenia jest osiemnastowieczna cerkiew św. Andrzeja w stylu barokowym. To co ją wyróżnia na tle innych cerkwi to zielone kopuły. Wstęp do cerkwi jest bezpłatny, opłata pobierana jest za możliwość fotografowania w środku obiektu.
Wigilijny wieczór postanowiłam spędzić w operze na specjalnej bożonarodzeniowej sztuce. Bilet zakupiłam przez internet na oficjalnej stronie opery. Najtańsze bilety kosztują 6 zł (50 UAH), najdroższe 80 zł (600 UAH). Naprawdę warto się wybrać jeśli mamy wolny wieczór. Opera Kijowska prezentuje się w środku bardzo dostojnie, głównie dzięki czerwono-złotemu wystrojowi. Była jednak jedna rzecz, która zaskoczyła mnie w negatywnym tego słowa znaczeniu, a mianowicie toalety. W miejscu, gdzie obowiązuje dress-code, spodziewałam się klasycznych toalet, a nie w stylu „dziura w ziemi”, tak często spotykanych na Bałkanach.
Ostatniego dnia pojechałam do Muzeum narodowej architektury we wsi Pirogowo. Dojechałam tam dzięki aplikacji Uber, która o dziwo jest legalnym środkiem transportu na Ukrainie. To najwygodniejszy sposób poruszania się po mieście. Teren skansenu jest ogromny – samo zwiedzanie zajmie kilka godzin. Muzeum znajduje się na świeżym powietrzu, więc swoją wizytę najlepiej dostosować do warunków pogodowych. Na terenie muzeum można zakupić ciepłe posiłki oraz grzane wino gotowane w starodawnych, ogromnych misach.

Co znajdziemy w skansenie? Tak naprawdę, nie różni się bardzo od naszych polskich skansenów, chociażby tego we Wdzydzach Kiszewskich (woj. pomorskie). Karczmy, wiatraki, dużo zieleni, stare domy – prawdziwe wiejskie domostwa. Chaty zostały sprowadzone do muzeum z różnych regionów Ukrainy, a niektóre z nich mają już ponad 500 lat. Wiele z nich było niestety zamkniętych podczas mojej wizyty, więc mogłam je oglądać tylko z zewnątrz.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc jest oczywiście Plac Niepodległości, głównie za sprawą krwawych wydarzeń, które miały miejsce w między 2013 a 2014 r. Miejsce to było świadkiem również podniosłych chwil, gdyż właśnie tutaj mają miejsce rozmaite uroczystości na skalę państwową. Na Majdanie znajduje się kilka pomników, chociażby kolumna symbolizująca niezależność Ukrainy albo pomnik Michała Archanioła, uważanego za patrona stolicy. Są również nowsze instalacje postawione na cześć poległych podczas walk na Placu Niepodległości w 2013 roku.



Moją podróż do Kijowa zaplanowałam na okres świąteczny. Bardzo chciałam poczuć świąteczny klimat jeszcze raz. Mimo braku śniegu, a co za tym idzie prawdziwej świątecznej atmosfery, przeżyłam chwile pełne radości i spokoju. W centrum miasta zorganizowany był jarmark świąteczny, gdzie można było kupić tradycyjne ukraińskie dania, grillowane potrawy na szybko oraz grzane wino. Wielka choinka, mnóstwo kolorowych ozdób, koncerty, światełka i inne atrakcje umilały czas całym rodzinom. Miałam również szczęście zobaczyć kolędników w tradycyjnych strojach.
Święta Bożego Narodzenia przypadające na 6-8 stycznia to doskonała okazja żeby odwiedzić Kijów. Można zobaczyć nie tylko najważniejsze atrakcje miasta, ale również poznać ukraińską kulturę i zwyczaje. W przeciwieństwie do polskich świąt, kiedy to wszyscy siedzą w domach i spędzają czas przy stole, w Kijowie można spotkać mnóstwo osób celebrujących Boże Narodzenie na świeżym powietrzu praktycznie od rana do późnego wieczora. Dzięki temu ja jako zwykła turystka mogłam stać się „częścią” tego niezwykłego wydarzenia.