Książe Michał Obrenovic na koniu

Belgrad

Belgrad jest jednym z nielicznych miast, które znam jak własną kieszeń. Moją przygodę z Belgradem zaczęłam w 2014 roku. Wróciłam tam rok później, podczas 3-tygodniowego eurotripu, który w dużej mierze obejmował kraje bałkańskie. Jeszcze kilka lat temu Belgrad brzmiał dość egzotycznie. Nie znałam nikogo, kto tam był, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto tam pojechać 😉

Wylądowałam. Z lotniska do centrum miasta (Stari Grad) jeździ linia 72. W poszukiwaniu biletu udałam się na przystanek, gdzie dowiedziałam się, że w Belgradzie nie ma zwyczaju kasowania biletów więc nie powinnam sobie zawracać tym głowy. Kierując się zasadą ograniczonego zaufania, dopięłam swego i znalazłam sklep z biletami na lotnisku – przecież nie będę jechać „na gapę” w mieście, o którym nie mam zielonego pojęcia. W drodze do miasta przekonałam się, dlaczego nikt nie kasuje biletów. Kontrolerzy weszli, mniej więcej 80% pasażerów nie miało biletów, kontrolerzy wyszli. I to by było na tyle jeśli chodzi o konsekwencje 😉 Innym razem, próba zakupu biletu u kierowcy w niedzielę była niemożliwa, bo przy każdej próbie słyszałam „it’s ok! go, go”. Okazało się, że w niedziele kontrolerzy biletów nie pracują, tak więc dobroduszni kierowcy nie widzieli potrzeby sprzedawania biletów. Nie mówię tu o jednym kierowcy, to stała praktyka, bo powtórzyła się 4 razy jednego dnia. Żaden z kierowców nie sprzedał mi biletu. Sytuacje miały miejsce w 2014 i 2015 roku. Z tego co wiem, miasto zrobiło z tym porządek i obecnie jazda „na gapę” kończy się mandatem. Cena biletu nie jest wcale taka niska – jeden przejazd kosztuje ok. 3 zł. Szczęśliwie większość atrakcji znajduje się blisko siebie i nie ma potrzeby poruszania się komunikacją miejską, chyba że planujecie zwiedzić Zemun i Adę Ciganlije, o których później.

Zwiedzanie zaczęłam od cerkwi św. Sawy, uważanej za jedną z największych cerkwi na świecie. Cerkiew została zbudowana na zgliszczach kościoła, który stał w tym miejscu w XVI wieku. Z zewnątrz prezentuje się imponująco, niestety w środku jest jednym wielkim placem budowy, i tak od wielu lat… Obecnie można zobaczyć odrobinę więcej niż kilka lat temu, gdyż została otwarta jedna z komnat. Postępy są znikome, gdyż budowa cerkwi uzależniona jest wyłącznie od dobrowolnych datków.  Nie jest to zresztą jedyne miejsce w Belgradzie, które jest w remoncie od wielu lat z powodów finansowych.

Cerkiew św. Sawy w Belgradzie
Cerkiew św. Sawy w Belgradzie
Wnętrze cerkwi św. Sawy w Belgradzie
Wnętrze cerkwi św. Sawy

Cerkiew św. Sawy w Belgradzie

Spacerując po mieście natkniemy się na budynek parlamentu. Warto go zobaczyć również nocą, gdyż jest pięknie oświetlony. Do środka niestety nie można wejść, ale zwraca na siebie dużą uwagę. Moim zdaniem jest to najciekawszy budynek pod względem architektonicznym w Belgradzie. Nie sposób minąć go obojętnie.

Budynek parlamentu w Belgradzie

Budynek parlamentu w Belgradzie

Parlament w Belgradzie nocą
Parlament nocą
parlament Belgrad
A tu w wersji „pomeczowej” – chyba nie muszę mówić kto wygrał 😉

W Belgradzie znajduje się muzeum Nikoli Tesli. Jest małe i dość drogie w porównaniu do innych muzeów w mieście. O konkretnych godzinach można zwiedzać muzeum z przewodnikiem (w cenie biletu wstępu). Jako że nie mogłam czekać, postanowiłam zwiedzić je na własną rękę. Teraz wiem, że to był zły pomysł, gdyż tylko przewodnicy mogą uruchamiać maszyny znajdujące się w muzeum. Zwiedzanie z przewodnikiem trwa około godziny. Na własną rękę nie zajmie dłużej niż 10 minut. Jedyne co można obejrzeć to rzeczy należące do Nikoli Tesli oraz NIERUCHOME maszyny, które zaprojektował. Jeśli wybieracie się do muzeum Nikoli Tesli, koniecznie poczekajcie na przewodnika (może to zająć nawet 2 godziny, bo nie wszystkie wycieczki są w j. angielskim). W innym wypadku nie warto nawet wchodzić do środka. Szkoda czasu i pieniędzy.

Niedaleko muzeum znajduje się ulica Kneza Milosa, gdzie możemy zobaczyć pozostałości po m.in. Ministerstwie Obrony Narodowej zbombardowanym przez NATO w 1999 roku. Miało to zapobiec dalszej wojnie na terenie Kosowa. Budynki ulokowane są na skrzyżowaniu z ulicą Nemanjina.

bombardowanie NATO 1999 rok

Serbia bombardowanie NATO

Kolejną słynną ulicą w Belgradzie jest Skadarlija. To 400-metrowa, zabytkowa, kamienna uliczka z licznymi restauracjami, barami i hotelami. Miejsce to jest chętnie odwiedzane przez gwiazdy światowego formatu. Skadarlija jest z pewnością najbardziej urokliwym miejscem w całym Belgradzie, szczególnie wieczorami, gdy na całej ulicy rozbrzmiewa serbska muzyka na żywo. Również tutaj warto spróbować serbskich specjałów. A jak już o kuchni mowa, serbska jest bardzo treściwa i składa się głównie z mięsa. W niektórych restauracjach można kupić mięso na kilogramy (1 kg różnych mięs podawanych na talerzu). Moi bałkańscy faworyci to:

1) plejskavica – kotlet wieprzowy, może być również nadziewany serem lub samą szynką; druga opcja nie przypadła mi do gustu – mięso w mięsie jest dziwnym połączeniem

2) cevapi – grillowane kawałki mięsa z dodatkiem cebuli podawane w picie

3) karadordeva šnicla – serbski odpowiednik de volaille wypełniony kajmakiem lub serem; to co go wyróżnia to wielkość – jest 3-4 razy dłuższy niż klasyczny de volaille

Skadarlija
Skadarlija
Skadarlija w Belgradzie
Skadarlija

Droga do Skadarliji prowadzi przez Plac Republiki, który pełni funkcję rynku. Jest to również najpopularniejszy „meeting point”. Znajdziemy tam zarówno bary i restauracje, jak i Muzeum Narodowe. Jako ciekawostkę dodam, że elewacja budynku jest w remoncie od ponad 20 lat i jest to kolejny budynek, który nie może zostać ukończony z powodów finansowych. Na środku placu znajduje się pomnik księcia Michała Obrenovicia, który walczył z Turkami w XIX wieku.

Obok Placu Republiki znajduje się jedna z najstarszych i najbardziej reprezentacyjnych ulic w mieście – ulica Kneza Mihailova. Właśnie tam toczy się życie, wśród licznych sklepów światowych marek, hoteli, barów, restauracji oraz tłumu turystów. Klimat dodają uliczni grajkowie, którzy umilają spacer na tej kilometrowej, tętniącej życiem ulicy.

Muzeum Narodowe Belgrad
Muzeum Narodowe Belgrad
Książe Michał Obrenovic na koniu
Książe Michał Obrenovic na koniu
Plac Republiki Belgrad
fontanna na Placu Republiki
Muzeum Etnograficzne w Belgradzie
Muzeum Etnograficzne
Knez Mihailova
Knez Mihailova

Belgrad

Knez Mihailova jest również główną ulicą prowadząca do prawdopodobnie najsłynniejszej atrakcji w Belgradzie – Kalemegdanu, czyli fortyfikacji zbudowanych w czasach celtyckich, w późniejszych czasach rozbudowanych przez Turków Osmańskich. Również w nazwie ukryty jest turecki wpływ, gdyż słowo kale pochodzi z języka tureckiego, gdzie oznacza zamek a megdan (arch.) oznacza pole bitwy. Z Kalemegdanu rozprzestrzenia się panoramiczny widok na Belgrad oraz na rzeki Sawę i Dunaj. Kalemegdan to również ogromny park pełen zieleni, gdzie można relaksować się wśród natury.

Kalemegdan w Belgradzie

fortyfikacja w Belgradzie

widok z fortyfikacji w Belgradzie

Kalemegdan

Kalemegdan

Kalemegdan

Fortyfikacje Kalemegdan

Jeśli traficie do Belgradu latem, konicznie odwiedźcie sztuczną wyspę zwaną Ada Ciganlija. Słowa ada jest kolejnym słowem wywodzącym się z j. tureckiego. Całą nazwę możemy przetłumaczyć jako… wyspę cyganów.  Wyspa odwiedzana jest głównie przez mieszkańców Belgradu, chociaż z roku na rok staje się coraz bardziej popularna wśród turystów. I nie ma co się dziwić – Ada Ciganlija to idealne miejsce na rozkoszowanie się słoneczną pogodą z dala od betonu i spalin. Możliwości na relaks jest wiele, gdyż miejsce to oferuje całą gamę sportów wodnych oraz inne atrakcje na świeżym powietrzu, w tym kąpiel w jeziorze czy opalanie się na małej, ale zadbanej plaży. Wyspa kusi licznymi restauracjami i barami serwującymi serbskie specjały. Wybór jest ogromny, gdyż praktycznie cała wyspa otoczona jest różnymi lokalami. Samo obejście wyspy na piechotę zajmie sporo czasu, stąd też najlepszym sposobem jest wypożyczenie roweru, dzięki czemu można objechać całą wyspę, przy okazji rozkoszując się widokami.

Ada Ciganlija

Ada Ciganlija w Belgradzie

Ada Ciganlija latem Belgrad

wyspa Ada Ciganlija

Ada Ciganlija latem

plaża na Ada Ciganlija w Belgradzie

Ada Ciganlija sporty wodne

Serbia Ada Ciganlija
A tak wygląda Ada Ciganlija poza sezonem

Kolejnym miejscem oddalonym od centrum miasta jest Zemun. Przedtem było to osobne miasto, jednak w 1944 roku zostało ustanowione dzielnicą Belgradu. Zemun reprezentuje zupełnie odmienny styl architektoniczny niż Belgrad. Wąskie uliczki, piękne kościoły i panoramiczne widoki na całe miasto to właśnie to, z czym utożsamiam to miejsce. Właśnie tam można zobaczyć zupełnie inną „twarz” Belgradu i zapomnieć o zgiełku miasta podczas spaceru nad Dunajem.

Zemun Belgrad

Zemun Belgrad

Zemun Serbia

Zemun Belgrad

Zemun Belgrad

Nocne życie w Belgradzie

W Belgradzie obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu po 22 (tyczy się to tylko sklepów), jednak w praktyce wygląda to tak, że w niektórych miejscach można kupić alkohol w wyższych cenach, zawinięty dla niepoznaki w ciemny papier. Najlepiej zapytać mieszkańców, którzy dobrze wiedzą, w których sklepach można zakupić alkohol w nocy. Lokalnym „przysmakiem” jest piwo Jeleń oraz oczywiście rakija dostępna w wielu wersjach smakowych: pigwa, śliwka itd.

W przypadku klubów, imprezy zaczynają się około północy. Najbardziej popularnym rejonem jest Splav, czyli kluby na wodzie. Wzdłuż rzeki znajduje się kilkanaście klubów na łodziach, do których niestety nie wejdziemy bez wcześniejszej rezerwacji miejsc – nawet miejsca stojące są wydzielone według listy. Nocne życie toczy się również w kafanach. Jest to pub-klub z serbską muzyką na żywo, która porywa wszystkich wokoło do tańca. Osobiście wolałam spędzać czas w kafanach, gdzie można poczuć wesołą, serbską atmosferę.

nocne życie w Belgradzie
Splav
alkohol Serbia
serbskie piwo Jeleń

Na koniec wpisu podzielę się „przygodą”, która spotkała mnie w Belgradzie, a mianowicie, współdzielenie hostelowego pokoju z… uchodźcami. W 2015 roku podczas mojego eurotripu, Europę zalewała fala nielegalnych imigrantów. Ku mojemu zdziwieniu, w hostelu byłam tylko ja i 20-30 uchodźców, którzy nocowali jeden, dwa dni, po czym przyjeżdżała kolejna grupa. Kobiety i dzieci gnieździły się w dwuosobowym pokoju (nie mogą spać w tym samym pokoju co mężczyźni), a mężczyźni, których było znacznie więcej, spali w pokojach wieloosobowych. Z początku miałam wątpliwości czy zostać czy uciekać, ale stwierdziłam, że to dobra okazja na lepsze zrozumienie tematu nielegalnej imigracji. Dzięki temu miałam okazję poznać różne historie i powody, dla których postanowili uciec do Europy. Do dzisiaj mam mieszane uczucia, gdyż część z historii, które poznałam, nijak się miały do ucieczki przed wojną, a wiele z tych osób nie miało innych powodów emigracji niż finansowe, jednak nie mi ferować wyroki. Nie znam historii wszystkich osób, które odważyły się na ten krok, a jedynie małą ich cząstkę.

 

Jedna uwaga do wpisu “Belgrad

Dodaj komentarz