Do Apulii poleciałam pod koniec stycznia – chciałam uniknąć tłumu turystów, a pogoda nie miała dla mnie większego znaczenia. Zastałam zarówno opustoszałe miasta jak i piękną słoneczną pogodę. Bingo! 🙂 Spędziłam tam 7 dni i codziennie odwiedzałam inne okoliczne miejscowości. Na bazę wypadową wybrałam Bari, bo położone jest raczej po środku wszystkich atrakcji, a także nie było większego problemu z noclegami. Tradycyjnie spałam w hostelu – mimo że była to najtańsza opcja w mieście to i tak zapłaciłam dużo więcej niż zazwyczaj, gdyż w mieście raczej nie ma tego typu obiektów. Apulia jest najmniej rozwiniętym turystycznie regionem – każdego roku przyjeżdża coraz więcej turystów jednak wciąż mu daleko do Rzymu czy Mediolanu.
Dzień 1
Bari
Do Bari przyleciałam wieczorem. Pierwszy wieczór spędziłam na spokojnie próbując lokalnych specjałów, począwszy od espresso, a kończąc na prawdziwej włoskiej pizzy. Będąc we Włoszech trzeba mieć świadomość, że istnieje dodatkowa opłata zwana coperto. Napoje czy jedzenie spożywane przy stoliku są dodatkowo płatne (coperto kosztuje od 1 do 2 euro za osobę), dlatego też moje espresso wypiłam stojąc przy ladzie.
Dzień 2
Jako że wyjazd był również podróżą kulinarną, dzień zaczęłam od włoskiego przysmaku zwanego foccacią, który i smakiem i wyglądem przypomina uboższą w składniki pizzę. Większe włoskie miasta mają różne receptury foccaci. Ta z poniższego zdjęcia to klasyczna foccacia barese i tylko taką znajdziesz w tym regionie. Kosztuje niecałe 2 euro, jest smaczna i bardzo syta. Po takim śniadaniu byłam gotowa na dalsze podboje.

Martina Franca
Martina Franca jest ładnym miastem z włoskim klimatem, jednak moim zdaniem nie wyróżnia się niczym szczególnym. Liczne kawiarnie, białe ściany domów oraz wąskie, klimatyczne uliczki znajdziemy w wielu miastach w Apulii. Najbardziej spodobała mi się bazylika Basilica di San Martino i stare miasto. Zwiedzenie centrum nie zajmuje długo – obejrzenie najważniejszych atrakcji zajęło mi 40 minut. Miasto można zobaczyć „po drodze” jadąc do Alberobello, jednak w innym wypadku można się zawieść.





Alberobello
Alberobello przerosło moje oczekiwania. To jedno z takich miejsc, które zostanie w pamięci na zawsze. Miasto to zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i jest to jak najbardziej słuszna decyzja. To co wyróżnia Alberobello to małe białe domki zwane trulli (l. poj. trullo), które zaczęły powstawać w XIV wieku. W Apulii napotkamy trulli w wielu miejscach, jednak w Alberobello jest ich najwięcej, bo aż ponad 1500. Na dzień dzisiejszy część domków jest wciąż zamieszkiwana a część wykorzystywana jest w celach komercyjnych (sklepy, hotele). Na dachach trulli znajdują się różne symbole o znaczeniu chrześcijańskim lub mistycznym a ich obecność miała chronić mieszkańców. Warto pójść do restauracji na lampkę wina lub do sklepu żeby obejrzeć trulli od środka. Duże skupisko białych domków znajduje się również w Ostuni, jednak ze względu na brak czasu (a jeszcze tyle do zwiedzenia!) zdecydowałam się na Alberobello i nie żałuję swojego wyboru.


Polignano a Mare
Polignano a Mare to kolejne miasto, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Apulii. To czysta poezja – dosłownie i w przenośni – gdyż przechadzając się po mieście napotkamy krótkie wiersze wypisane na schodach, ulicy i budynkach. Jednak to co urzekło mnie najbardziej to piękny widok ze skały na Lama Monachile, który służy latem również jako plaża i miejsce do kąpieli. W Polignano a Mare znajduje się również pomnik na cześć Domenico Modugno – włoskiego piosenkarza znanego z utworu „Volare”. Niestety nie było mi dane go zobaczyć jednak według Tripadvisora jest to jedna z najwyżej ocenianych atrakcji w mieście – być może dlatego, że samo miasto nie ma wielu zabytków ani pomników. Warto również zajść na plac Piazza Dell’orologio gdzie znajdziemy wieżę zegarową. Polignano a Mare jest małe jednak bardzo urokliwe.



Dzień 3
Castel del Monte
26-metrowy zamek Castel del Monte powstał w XIII wieku ok. 60 km od Bari. Jest to kolejny obiekt, który znajduje się na liście UNESCO. Pod względem architektonicznym jest to nietypowa ośmiokątna budowla. Naukowcy do dzisiaj nie odkryli, dlaczego zamek ma właśnie taki kształt. Wyposażenie zamku się niestety nie ostało. Jedynie co można oglądać to kamienne pomieszczenia – wszystkie komnaty wyglądają tak samo. Wstęp do zamku kosztuje 7 euro – czy warto? Moim zdaniem nie. Z zewnątrz Castel del Monte robi wrażenie, jednak w środku nie ma nic oprócz gołych ścian. Otoczenie zamku jest dużo bardziej ciekawsze niż jego wnętrze.

Trani
Trani nazywane jest również „perłą Adriatyku”. To kolejne małe nadmorskie miasto odwiedzane tłumnie przez turystów w sezonie letnim. Miasto szczyci się dużym portem jachtowym, licznymi restauracjami oraz kamienną katedrą San Nicola Pellegrino położoną nad samym brzegiem morza. Katedra jest najbardziej charakterystycznym budynkiem w Trani. Nie zobaczymy tu wielu zabytków, ale z pewnością jest to odpowiednie miejsce na dłuższy spacer wzdłuż portu jachtowego lub na romantyczną kolację z fajnym widokiem.


Dzień 4
Bari
Na półmetku mojej podróży postanowiłam zwiedzić Bari, które jest stolicą całej Apulii oraz największym miastem nad Adriatykiem. Od samego początku chciałam spędzić tu jak najmniej czasu, bo samo miasto nie wydaje się nad wyraz atrakcyjne. Może też to kwestia tego, że wolę mniejsze, bardziej klimatyczne miasta. Mimo to, być w Apulii i nie zwiedzić Bari byłoby grzechem. No i koniecznie musiałam spróbować lokalnego przysmaku – orecchiette. W języku włoskim nazwa oznacza „uszka” a wzięła się od kształtu makaronu. Przechadzając się po wąskich ulicach Bari można dostrzec gospodynie, które sprzedają własnoręcznie robione orecchiette w drzwiach swoich domów. Co więcej, niektóre zapraszają gości do swojej własnej domowej „restauracji”, gdzie serwują przystawki, dania główne, ciasta oraz nielimitowaną ilość wina. Nie jest to jednak do końca legalne (nieopodatkowana działalność) więc turystom będzie ciężko znaleźć tego typu domowe restauracje gdyż nie są nigdzie rozreklamowane. Mając lokalnego przewodnika będzie z pewnością dużo prościej. Ja miałam szczęście, bo już w samolocie poznałam Fabio, mieszkańca Bari, który był moim przewodnikiem podczas pobytu w Apulii i dzięki któremu mogłam zobaczyć dużo więcej miejsc niż planowałam.


Bari ma prawdziwy włoski charakter – wąskie uliczki, pranie zwisające poza balkonami, przepiękne katedry. Najciekawszą częścią miasta jest Citta Vecchia czyli stare miasto z bazyliką Basilica San Nicola, która uważana jest za symbol Bari. Jest również polski wątek – w bazylice została pochowana Bona Sforza – żona Zygmuna I Starego. Kolejną charakterystyczną budowlą jest zamek Castello Normanno-Svevo, który powstał w XIII wieku. Obecnie zamek pełni funkcję galerii, gdzie organizowane są wystawy.
Nocne życie w Bari skupia się na placu Piazza Mercantile. Znajdziecie tam restauracje, puby i kluby – w weekend bywa bardzo tłoczno.
W mieście znajduje się również terminal promowy, skąd można popłynąć do Albanii, Chorwacji lub Grecji (w ofercie są również promy nocne) – ja niestety nie miałam tyle czasu, chociaż rozważałam taką opcję.
Co do zakwaterowania, jeśli podróżujecie w pojedynkę, polecam Olive Tree Hostel. Jest to najtańsza opcja, a sam hostel jest bardzo przyzwoity. Jeden z moich faworytów, a trochę hosteli już zwiedziłam. Noc kosztuje w okolicach 20 euro – dość wysoka cena w porównaniu do innych europejskich miast.
Samo Bari warto zobaczyć, ale nie znajdziecie tam nic konkretnego. Owszem, miasto ma swój urok i klimat, jednak w porównaniu do innych apulijskich miast, nie zaznacie efektu „wow”.






Dzień 5
Tego dnia zaczęły się schody. Zaplanowałam wyjazd do Matery, jednak zaspałam na pociąg więc musiałam znaleźć alternatywę. Jako że zobaczyłam już praktycznie wszystkie najważniejsze miasta, dołożyłam do planu wycieczki zwiedzanie miasta Lecce znajdującego się ok. 150 km od Bari. Szczęśliwie można tam szybko i łatwo dojechać pociągiem.
Lecce
Gdy dotarłam do Lecce miałam całe miasto dla siebie – przez cały dzień spotkałam na mojej drodze tylko garstkę osób. Lecce nazywane jest „Florencją Południa”. W mieście znajdziemy wiele barokowych budynków i zabytków. Najbardziej charakterystyczną budowlą jest rzymski amfiteatr (a właściwie tylko mały jego fragment) położony w samym centrum miasta na Piazza Sant’Oronzo. Na placu znajdują się również liczne kawiarnie i restauracje.

Architektura miasta jest zachwycająca. Jak wiele większych miast, Lecce może pochwalić się pięknymi katedrami – moim numerem jeden jest Basilica di Santa Croce, której budowę rozpoczęto w XIV wieku. W starym mieście znajdziemy również dwie bramy – Porta Rudiae i Porta San Biago. Na zwiedzanie Lecce poświęciłam cały dzień. Warto powłóczyć się po mieście wieczorem – wiele budynków jest oświetlonych dzięki czemu prezentują się jeszcze bardziej okazale. Również wtedy mieszkańcy tłumnie wychodzą na miasto i Lecce zaczyna w końcu tętnić życiem.







Dzień 6
Matera
Matera jest kolejnym miejscem wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto jest unikatowe, gdyż jego historyczna część zwana Sassi wykuta jest w skale. Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie. Jeszcze do połowy XX wieku mieszkańcy Matery zamieszkiwali gospodarstwa w fatalnych warunkach – bez wody, prądu czy kanalizacji. W 1953 roku ponad 16 000 osób zostało przesiedlonych do innych miast. Decyzja władz miasta nie spotkała się z zadowoleniem mieszkańców – przez tyle lat zaprzyjaźnili się ze swoimi sąsiadami a wysiedlenia do różnych miast oznaczały całkowitą zmianę otoczenia. W skutek decyzji władz Matera zaczęła niszczeć a okolicę upodobali sobie narkomani. Szczęśliwie dzięki funduszom UNESCO udało się uchronić Materę przed całkowitym upadkiem. Obecna sytuacja Matery jest znakomita – coraz więcej turystów odwiedza to miejsce a sama Matera stała się tłem dla wielu kinowych hitów, w tym „Pasja” Mela Gibsona. Dodatkowo miasto zostało wybrane na Europejską Stolicą Kultury i będzie pełnić swoją funkcję w 2019 roku. Na zwiedzenie Matery warto poświęcić cały dzień – zarówno stare miasto jak i nowsza część zachwycają swoją unikalnością i nigdzie indziej nie zobaczymy miasta tego typu.




Dzień 7
Monopoli
Monopoli położone jest 40 km od Bari. Jest to typowo turystyczne miasto nadmorskie. Największą atrakcją jest stary port z niebiesko-czerwonymi łódkami, które ożywiają otoczenie i dodają miastu niesamowitego uroku. Jest to najbardziej charakterystyczny element Monopoli. W uliczkach starego miasta dominuje biel. Budynki z białej cegły doskonale komponują się z nadmorskim pejzażem. W mieście znajduje się wiele katedr, ale to nic nietypowego jeśli chodzi o Włochy. Warto spędzić kilka godzin spacerując po starym mieście – uliczek jest tak wiele, że tworzą labirynt w którym bardzo łatwo się zgubić – ale to przecież czysta przyjemność zgubić się w mieście, którego nie znamy 😉 W Monopoli znajduje się również zamek Castello Carlo V di Monopoli z XVI wieku. Stylem przypomina ten w Bari jednak położenie jest dużo bardziej atrakcyjne – nad samym brzegiem morza.

Apulia zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Takiej różnorodności nie spotkałam nigdzie indziej. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – morze, trulli, zamki, katedry, poezja… Można by tak wyliczać i wyliczać. Każde miasto reprezentuje inny styl co jest największym plusem tego regionu. Naprawdę warto przekonać się samemu, że jest to idealne miejsce na wypoczynek, w szczególności poza sezonem. Puste uliczki, piękne widoki, włoskie jedzenie i wino – nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia.
No proszę. Bujam się po Google a Tu znajoma Twarz. Dzięki za ten artykuł. Milo było trochę powspominać włoski wypad 😉
PolubieniePolubienie